piątek, 15 kwietnia 2011

CZEKISTA W PAŁACU ?

__________________________________

Poczynania nowego prezydenta cechuje tak rozkoszny liberalizm, że ordery posypały się jak deszcz na byłych TW (tajnych współpracowników), ex-członków PZPR, a nawet na ludzi będących na bakier z prawem. Jest to jakby kulminacja tendencji stosowanej przez rządy PO-PSL, którą już dość dawno określono jako front obrony przestępców, a co ujrzano zwłaszcza po aferze hazardowej.
Prezydent w dodatku przyznaje ordery bez konsultacji Rady Kapituły, być może uważa, iż w III RP mamy przesyt demokracji i dlatego zaczyna ją pomijać. Nie on jeden zresztą łamie naszą  młodą demokrację, a na znak protestu osoby poważne a zasłużone występują z Kapituły Orderu, która - jak się okazuje - nie ma racji bytu.

Wielką konsternację wywołało też wręczenie Orderu Orła Białego Adamowi Michnikowi, byłemu dysydentowi, co to nagle od 1989  zaczął popierać generałów, z którymi przedtem walczył. I tak katów „Solidarności” awansował na „ludzi honoru”, skutecznie pomagając w ratowaniu szeregów tej agentury przed rozliczeniem.
W nagrodę dostał przywilej wycieczki do archiwalnych zbiorów bezpieki, a można jedynie domyślać się faktycznych celów jego wyprawy do tego labiryntu, założonego kiedyś pod szyldem sierpa i młota, a nie pod znakiem Orła Białego.


O Michniku tak pisał inny dysydent, prawdziwy i niezłomny, Bronisław Wildstein: „Michnik – przyjaciel Jerzego Urbana, Czesława Kiszczaka, Wojciecha Jaruzelskiego i Aleksandra Kwaśniewskiego. Prywatnie redaktor naczelny „Gazety Wyborczej”. Historiozof. Odkrył, że dzieje ludzkości to walka ludzi honoru z lustracją organizowaną przez „lustratorów” znanych także jako „łajdacy”, „podlece”, „szubrawcy” itp…” (cytat z „Alfabetu Bronisława Wildsteina”). Ironia tych słów dochodzi do finezji sarkazmu w następującej charakterystyce Michnika w innym miejscu „Alfabetu”: „Adaś Michnik – motyl opozycji, z którego wykluła się poczwarka IIIRP!”
Trudno o większą precyzję obrazu, a także lapidarność. Istotnie Michnik długo fruwał niczym barwny motyl opozycji w PRL, by później ze swego jestestwa uczynić macicę dla poczwarki III RP zwanej tez PRL-bis. Skojarzenie z poczwarą jest oczywiste, a owa dziwna hybryda IIIRP przywołuje całkiem pokaźną listę synonimów jak maszkara, potwór, pokraka, niewydarzeniec, straszydło, czupiradło, monstrum, dziwoląg albo brzydactwo. Bogactwo polszczyzny jest dość imponujące, a proces przepoczwarzania się motyla w maszkarę IIIRP trafnie i przekornie dostrzegł Wildstein, bowiem w przyrodzie rzecz ma się akurat odwrotnie. To z poczwarki wykluwa sie piękny motyl. Nie było niestety nam to dane, z poczwary PRL-u wykluła się poczwarka IIIRP, a nad tym procesem czuwało lobby Michnika z  byłymi generałami WRON-u i bezpieki, a także z całkiem liczną niezlustrowaną nomenklaturą partyjnego aparatu.
Jak ogromną krzywdą był dla społeczeństwa okrągły stół, ratujący komunistyczne kadry, wiemy już z wielu opracowań i publikacji. Od 1989 roku trwa też pozornie bezmyślna wyprzedaż  narodowego mienia, połączona z uwłaszczaniem się ex-towarzyszy na tle nieosądzonych afer. Obecny gabinet można już uznać za rząd grabarzy kraju, nie tylko po ogłoszeniu w maju br. w angielskim „The Economist” ofert masowej sprzedaży  przedsiębiorstw, ale też  z powodu kryzysu lecznictwa. Szokujący raport NIK-u o skandalicznym stanie polskich szpitali ukazał się we wrześniu.
Wszystko to jakby powoli sprzyjało zagładzie narodu na raty, a obcy kapitał – nawet Czesi! – biorą się ostro za wykupywanie naszych firm czy nieruchomości. Wygląda to już na jakby ostateczne rozwiązanie kwestii polskiej, zaplanowane przez obce agentury, którym skwapliwie służy rząd Tuska i Pawlaka. Ci dwaj weterani puczu ex-partyjnego aparatu, którzy w 1992 roku - wraz z prezydentem Wałęsą - udaremnili lustrację i oczyszczenie państwa, skutecznie prowadzą dzieło osłabiania Polski i jej suwerenności, dziś ponownie zdegradowanej, a w praktyce sprowadzonej do wasalnej zależności od Kremla. Potwierdza to Kwieciński: „Stopień rusofilstwa obecnego rządu, przypodobywania się czekistowsko-imperialnym władzom moskiewskim jest przerażający. I niebezpieczny dla Polski” (Gazeta Polska, 18 sierpnia 2010, str.35). Pamiętamy też niedawną próbę prezydenta postawienia pomnika czekistom z 1920 r. szarżującym na bataliony gimnazjalistów warszawskich w bitwie pod Ossowem. Premia dla agresorów, figa dla chłopców broniących ojczyzny.

        Zależność od Moskwy więc jakby wcale nie przeszkadzała Komorowskiemu, wprost przeciwnie. Ostatnio w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego dał miejsce…gen.Jaruzelskiemu, ex-agentowi KGB. Ta skandaliczna decyzja nie wymaga nawet komentarzy. Nowy prezydent powołał też na doradców polityków związanych ze starym układem, a w nim najbardziej spróchniałym filarem jest Mazowiecki, wypróbowany służbista  PRL-u, lżący w swych artykułach Kościół i biskupa Kaczmarka, oskarżonego o szpiegostwo (!) w r. 1953. Czy nie jest skandalem ta nominacja? Polityk z epoki stalinizmu ma być doradcą prezydenta IIIRP w zaawansowanym już XXI-ym stuleciu? W dodatku ma doradzać w sprawach strategicznych! 
Mazowiecki jako pierwszy premier IIIRP nie domagał się wyjścia z Polski sowieckich dywizji. Nawrót do tamtych tendencji sygnalizuje też nominacja Romana Kuźniara, bardziej krytycznego wobec USA niż wobec Rosji, a niegdyś stojącego bliżej „koncepcji” uległości i pomysłów Mazowieckiego niż polskich interesów. Komentatorzy obawiają się, że jego rady spodobają się ex-czekistom z Kremla.   Nominacja dla prof. Wiktora Osiatyńskiego powiększa grono tych Peerelczyków, a oto ironiczna charakterystyka jego postaci wzięta też z „Alfabetu Wildsteina”: „ Osiatyński Wiktor – autorytet. Profesor. Jako bezstronny i bezpartyjny członek Unii Demokratycznej, Unii Wolności, a wreszcie LiD – stały bywalec mediów. Woli korupcję niż rządy Kaczyńskiego. Najbardziej boi się moralności”. ( koniec cytatu).
    Najmłodszym doradcą został Jerzy Pruski (ur. w 1959), który ma doradzać prezydentowi w sprawach ekonomii i finansów czyli na polu zrujnowanym już przez premiera Tuska. Musztarda po obiedzie. A powołanie na stanowiska doradców byłych dysydentów PRL-u, Jana Lityńskiego oraz Henryka Wujca, jest listkiem figowym na całej konstrukcji. A zresztą oni obaj już dawno przystąpili do „ochotniczej formacji”, wspierającej dzisiaj układ postkomunistyczny.
     Z taką radą prezydent nie zadba raczej o żywotne sprawy Polski, tym bardziej że strategiem tejże rady ma być Mazowiecki, polityk wypróbowany już jako agitator stalinizmu i współautor książki wydanej w roku 1952 r. pt. „Wróg pozostał ten sam”.  Tym „wrogiem’ był wtedy polski patriota opierający się planom czekistów. I w roku 1990 podczas wizyty w Rosji  Mazowiecki popisał się czołobitnością, a jako premier IIIRP zarzucał Węgrom i Czechom, że podważają Układ Warszawski. Postulował zarazem likwidację obu bloków, czyli NATO i Paktu Warszawskiego, a był to postulat jakże oczekiwany na Kremlu. Polska miała wobec ZSRR roszczenia rzędu 6,5 miliarda dolarów z tytułu inwestycji surowcowych i Sejmowa Komisja zaleciła, by rząd wyegzekwował te długi. Niestety, premier Mazowiecki zrezygnował z tych roszczeń, co potem obciążyło nasz budżet na 15 bilionów zł, a w  r.1991 trzeba było odebrać je służbie zdrowia, oświacie i emerytom.
      Z takim strategiem nawet pałac prezydencki może skończyć na aukcji! I podobno Donek i Bronek już szykują buty na pasterkę w Moskwie!
_______________________________________