wtorek, 14 lutego 2012

I znowu Walentynki…

________________________________________________________________________________

- święto zakochanych, kochanków, narzeczonych a rzadziej szczęśliwie dobranych małżonków! Stan małżeński nie miał na ogół dobrej opinii od dawna. 

W starożytnym Rzymie rozwody były plagą, a np. Sulla żenił się pięciokrotnie… Cezar jedynie trzy razy! Nie zdążył po raz czwarty… Zła fama o instytucji małżeństwa utrzymywała się przez stulecia, także wśród filozofów czy pisarzy, by wspomnieć tu Franciszka Rabelais i jego słynne dzieło „Gargantua i Pantagruel”. Jest tam rozdział o tym jak Wiatraczek, filozof, roztrząsa trudności stanu małżeńskiego. A na pytanie Panurga „Mam-li się żenić czy nie ?” odpowiada „Ani jedno, ani drugie!”… 

Mimo tak kiepskiej opinii o „marriage” wielu optymistów brało się szparko do rzeczy, a porwania oblubienic nie były wcale rzadkością. Czasem kończyły się tragicznie. Oto w 1650 r. Monsieur Bourbonne porwał pannę de Sallenauve, która broniła się jak tygrysica! W jej obronie stanął też wuj panny, a przypłacił to życiem. Kiedy jednak panna powiła dziecko, zgodziła się na ślub…Porywano panny z powozów, nawet z klasztorów – dla posagu! Arystokraci nie gardzili wtedy mieszczkami… Czy jednak miłość kwitła w tak aranżowanych stadłach ?
Inni woleli „małżeństwa na słowo”, a polegały one na wymianie obrączek oraz pocałunków w kościele, z tym że Bóg był jedynym świadkiem. Takie związki nie były prawnie ważne, zrywano je łatwo… W tej epoce wierzono ślepo w horoskopy, a powodzenie w miłości podobno zależało od gwiazd. Niekiedy pożycie małżeńskie…Pewien paryski doktor kierował się też pogodą i uprawiał miłość ze swoją żoną wyłącznie w noce deszczowe! Zrozpaczona pani poleciła więc służącej lać wodę na dachu, dzięki czemu mogła częściej zażywać rozkoszy. Jak widać nie trzeba być czarownicą, by przechytrzyć mężczyznę…

O miłości można nieskończenie, od starożytności po epokę atomu. Antoniusz woził Kleopatrę na rydwanie zaprzężonym w ryczące lwy – to chyba szczyt miłosnych fanaberii! Dzisiejszy kochanek może zaimponować tylko mercedesem czy toyotą… Rozmodlone średniowiecze też nie stroniło od uciech miłości jak wiemy z wierszy Franciszka Villona oraz licznych kronik. A dopóki nie wprowadzono celibatu księży, ziemskiej miłości mogli zaznać też duchowni. W średniowiecznej Hiszpanii powstało nawet rymowane dziełko na temat czy lepiej być kochaną przez rycerza czy przez opata! Księża znali łacinę, mniemano zatem że obcując ze „Sztuką kochania” Owidiusza w oryginale będą ekspertami w tej dziedzinie… 


A „Księga Dobrej Miłości” Ruiza powstała już w wieku XIV-tym, gdy w Rzymie od dawna obowiązywał celibat. Tymczasem w Hiszpanii kapłani nadal burzyli się przeciwko bezżeństwu – a jak pisze Ruiz – na zebraniu księży jeden z nich mówi :
„Przyjaciele, ja mniemam, że trza iść w tej chwili
ze skargą na papieża do króla Kastylii”…

Nic więc dziwnego, że jeden z rozdziałów „Księgi Dobrej Miłości” opowiada jak to księża i klerycy, jak mnisi i mniszki szli witać don Amora. A w innym fragmencie dzieła Amor daje rady księdzu prałatowi jaką niewiastę powinien sobie wybrać :
„ Szukaj pani powabnej a pięknego lica,
niech nie będzie zbyt duża, ale nie karlica,
niewiasty gminnej, radzę, staraj się unikać,
kochać nie umie dziewka grubiańska i dzika…”

O miłosnych obyczajach średniowiecza wiele mówią też opowiadania Boccaccia, ilustrując zarazem kobiecą inwencję w tych sprawach, a nie stronią bynajmniej od psychologii postaci. Podobny obraz kobiety spotykamy we francuskich „fabliaux”, także na pograniczu groteskowych sytuacji. W czasach renesansu obraz ten nabiera rysów jawnie erotyzujących jak widzimy w „Żywotach pań swawolnych” Brantome’a… Ale wystarczy zapoznać się z biografią króla Henryka IV, by mieć niezłe wyobrażenie o obyczajach jakże swobodnych tamtej epoki. Kochanki zmieniał jak rękawiczki. A co do temperamentu Henrykowi IV dorównał dopiero cesarz Napoleon III, o którego wyczynach miłosnych spisać by księgę! 


W dziejach Polski na polu Amora odznaczył się zwłaszcza Kazimierz Wielki, Zygmunt August, August Mocny a także król Staś… Jego romans z Katarzyną niestety zaciążył potem na jego politycznych kalkulacjach, podsuwając mu zbyt wiele niepotrzebnych złudzeń.
Bohaterem Walentynek byłby może sławny Casanova, przeszedł już do legendy,a pochodził z malowniczej Wenecji – pewnie niejedna pani popłynęłaby z nim gondolą. Gdzież dzisiaj szukać takich kochanków ? Albo takich kobiet jak Nefertiti, Kleopatra, Jezabel albo Aspazja – kochanka Peryklesa…?

Z okazji tego święta miłości niesposób nie wspomnieć tragicznego romansu Abelarda z Helojzą, który zakończył się tak fatalnie, gdy wujaszek panny odkrył, że była w stanie odmiennym… Co zrobiono Abelardowi może lepiej przemilczeć, zbyt drastyczna to sprawa. A Helojza wstąpiła do klasztoru – przydała się tam na pewno. Była wtedy jedyną kobietą we Francji, która znała łacinę, grekę a nawet hebrajski! Została więc świętą jako ofiara miłości! Zadbała też o przyszłość ich syna Astrolaba (!)… Zdaniem wielu Helojza zasługuje bardziej na operę niż słynna Izolda, która darzyła Tristana uczuciem pozamałżeńskim, a w dodatku wskutek miłosnego napoju. Jest raczej bohaterką tragicznego trójkąta, choć tradycja widzi ich miłość jako wyzwanie dla praw ludzkich, boskich, a nawet śmierci. Król Marek przebaczył Izoldzie, sprawił im obojgu pogrzeb, by chociaż po śmierci mogli być razem… 


Ale czy tylko mają nas wzruszać romanse z najwyższych sfer ? Sięgnijmy do noweli włoskiego pisarza M. Salernitano (1420 –1480), który opisał historię jaka wydarzyła się w Lotaryngii, podobno w roku 1429. Oto dwoje młodych, Louis i Martine zapałali do siebie miłością. Niestety, ich rody zwaśnione nie życzyły sobie ślubu młodej pary. Znamy to z innych historii, prawda? Młodzi postanowili uciec… I – jak pisze Salernitano – dwoje nadobnych kochanków ucieka, aby miłość małżeństwem utwierdzić. Z racji niespodziewanej burzy gubią drogę, trafiają do szpitala trędowatych, którzy zabijają młodzieńca, by poswawolić sobie z dzieweczką… Aliści Martine zadaje sobie śmierć sztyletem, umiera obejmując zwłoki ukochanego… 
Oto historia miłości godna przypomnienia w dniu Walentynek, a może i zapalenia świeczek ku pamięci tych dwojga tragicznych kochanków?
_________________________________________________________________________________